Ostatnimi czasy można zauważyć ogromną tendencję do ewoluowania domowych konsol przeznaczonych do gier wideo w stronę komputerów osobistych. Głównie pod kątem rozbudowy o urządzenia peryferyjne i dodatkowe, nowe możliwości. Modem, dysk twardy, drukarka… Sporo się też dzieje w kwestii oprogramowania – nawet na przenośnego GameBoya pojawiają się „cuda-niewidy”, pozwalające na obróbkę i wydruk zrobionych miniaturową kamerą zdjęć. Dzieje się tak od dość dawna. Od dłuższego czasu proste programiki dołączane do gier i pozwalające przykładowo na edycję tekstur można było znaleźć dosyć często. Jednak namalowanie własnego logo na masce samochodu w Ridge Racer Type 4, czy pomalowanie swej deski w Cool Boarders 2 przestało powoli być innowacją. Autorzy zmierzają w kierunku oddania graczowi pełnej swobody w kreowaniu świata gry. Wybór stroju, postaci, pory dnia, są zawsze mile widziane, choćby miały nie wnosić żadnych zmian we właściwej rozgrywce. Edytory pozwalające na tworzenie własnych etapów, czy tras w grach wyścigowych zawsze stanowią duży plus, nieraz element decydujący o wyborze gry. Zaczęły powstawać również programy muzyczne, pozwalające na uwolnienie swego talentu za pomocą joypada konsoli. Brzmi głupio i mało prawdopodobnie ale tak jest i będzie nadal. A słyszał ktoś z Was może o japońskim Bio-Tetris? Gra jest sprzedawana wraz z urządzeniem mierzącym nasz puls (!) a program sterujący zmienia poziom trudności podczas gry w zależności od poziomu frustracji i zdenerwowania gracza. Ale to tylko ciekawostka nie związana z tematem. Teraz już przejdę do rzeczy.
Nie raz i nie dwa, podczas grania w którąś z ulubionych gier RPG, byłem zły na autorów scenariusza, toczącego się nie tak, jakbym sobie tego życzył. W momencie, gdy ja marzyłem o wyprawie na gorące plaże, akcja przenosiła się gdzieś zupełnie indziej i rzucała mnie w wir wydarzeń na przykład w śnieżne otchłanie. Ileż to razy bolałem nad brakiem jakiejkolwiek możliwości wskrzeszenia pięknej Aeris tak okrutnie potraktowanej krwawym ostrzem… Setki? To chyba dość prawdopodobna odpowiedź. A ile razy zastanawiałeś się, kiedy wreszcie powstanie prawdziwie polska gra RPG zachowująca jednak japoński design? Pewnie również sporo. Od tej chwili tak być nie musi.
RPG Maker, jak sama nazwa wskazuje jest edytorem służącym do tworzenia gier RPG na konsolę PlayStation z użyciem tejże właśnie konsoli. Śmiem twierdzić, że nawet czarna PlayStation – Yaroze nie zaowocowała grami, w które już za chwilę możemy zagrać za pomocą tego właśnie edytora. Co najlepsze – zapisane na karcie pamięci scenariusze, krainy, potwory i bohaterów można przecież pożyczyć komuś do samodzielnego przetestowania, a w zamian otrzymać grę jego autorstwa. Przeróżne urządzenia pozwalające połączyć PSX z domowym PeCetem i za jego pomocą przechowywać save`y z gier na twardym dysku, mogą również być pomocne, gdy z internetu ściągniemy sobie nowe scenariusze dla RPG Makera. Wystarczy zgrać je tylko na kartę pamięci i już po chwili możemy grać w całkiem nową grę. Pomysł jest co najmniej interesujący, a przy tym całkowicie LEGALNY. Bo w końcu to tylko stany gier…
Za pomocą edytora możemy zaprojektować dosłownie wszystko. Począwszy od nazwania wskaźników HP, MP, STR czy LUCK polskimi odpowiednikami, co znacznie może umilić rozgrywkę, poprzez imiona postaci, nazwy krain, mapy, lokacje, kolejne dialogi i zdarzenia, aż po potwory jakie staną nam na drodze, ścieżkę dźwiękową, wygląd, siłę i ilość zużywanych punktów magii dla poszczególnych czarów, rodzaje przedmiotów, broni i wszystko inne co może się pojawić w grze Role Playing. A możliwości są praktycznie nieograniczone. Samych postaci do wyboru jest multum. Jeśli jednak okaże się, iż żaden z projektów nie spełnia naszych oczekiwań, a potwory są za mało straszne, lub nieodpowiednie, jest jeszcze jedno wyjście. Pamiętacie, jeszcze może o małym urządzonku do PSX, którego zakup zalecałem przy okazji recenzowania gry Alien: Ressurection? To myszka. Zawarty na płycie wraz z RPG Makerem kolejny przydatny edytor – Anime Maker pozwoli nam przelać swój twórczy geniusz na ekran telewizora. A przy pomocy pada byłoby trudno. Możecie spróbować, ale nie odpowiadam za skutki. Dzięki umiejętnemu wykorzystaniu zawartych w edytorze funkcji bez problemu możemy stworzyć w nim obiekty, jakich oczekujemy w swojej grze.
Każdy kij ma jednak dwa końce. Niestety, tak jak w przypadku każdej innej gry gdzieś musi tkwić haczyk. Oprawa audiowizualna eRPeGów tworzonych za pomocą edytora stoi na poziomie prezentowanym dotychczas przez konsole szesnastobitowe. SNES czy Mega Drive mogłyby się szczycić tytułami stworzonymi za pomocą tego edytora. To jest właśnie druga strona medalu. Ktoś, kto marzy o tworzeniu gier pokroju Final Fantasy powinien raczej szkolić swe umiejętności programistyczne, lub szukać natchnienia podczas pracy w 3D Studio. Kolejnym minusem jest konieczność długiego i żmudnego opracowywania wszystkich map, dialogów, właściwości przedmiotów; spojenie wszystkiego w logiczną całość. Osoba, która nie znajduje przyjemności w podobnej dłubaninie, raczej nie powinna sięgać po RPG Makera. No, chyba że po to, by podziwiać owoce pracy innych, co również nie jest złym pomysłem. I ostatni szkopuł, który zapewne ostudzi zapał wielbicieli długich monologów i kwiecistych konwersacji. Wpisywanie kolejnych literek za pomocą wyświetlanej na ekranie klawiaturki i przycisków joypada choć jest zorganizowane w miarę wygodnie i przejrzyście, raczej nie stanie się alternatywą dla standardowej klawiatury. A takowej dla PlayStation niestety nie miałem jeszcze w rękach, a nawet gdyby była „gdzieś tam” dostępna, to kto wie, czy RPG Maker by ją obsługiwał i czy warto w nią inwestować dla jednej gry? IMHO nie.
Pozostaje nam więc szukanie w niezmierzonych zasobach sieci save`ów RPG Makera zawierających kolejne przygody, potwory, postacie. Potem tylko zrzut na Memorkę i można grać. A jeśli taka możliwość odpada, zawsze można chyba liczyć na znajomego fana RPG, który w zamian za pożyczenie mu płytki stworzy dla nas kolejną interesującą historię opowiedzianą rodzimym językiem. Czekam z niecierpliwością na pierwsze, profesjonalnie spolszczone, gry RPG na PlayStation i jej następców. Może wreszcie ktoś coś zrobi w tej kwestii. Póki co, idę zagrać w FF7. Który to już raz?…