Lubicie małe, pluszowe zwierzęta? Z taką ładną sierścią i przemiłą mordką? A czy kiedykolwiek chcieliście wcielić się w słodkiego i pluszowego zwierzaczka z… …ogromną spluwą w łapie?
Futrzaki to elitarny oddział dobrze wyszkolonych zwierzątek futerkowych, który musi walczyć ze złym kotem – Generałem Viggo. Mimo, iż został raz pokonany, powraca by po raz kolejny spróbować zawładnąć nad światem. Aby uniemożliwić futrzakom przeszkodzenia mu w jego podłym planie, Viggo wraz z armią swych lekko głupawych niedźwiedzi porwał rodziny naszych bohaterów. Oczywiście nasze pluszaki postanowiły uratować swoich bliskich i pokonać Generała Viggo raz jeszcze.
W grze przyjdzie nam się wcielić w sześć różnych postaci. Mimo, iż na samym początku wybieramy tylko jedną z nich to zapewniam, że (wcześniej czy później) będziemy musieli zagrać każdą z nich. Dlaczego?- zapytacie. Otóż każdy ze zwierzaków posiada inne umiejętności, które okażą się pomocne (a nawet niezbędne), by ukończyć dany etap. Roofous jak na psa przystało potrafi się przekopywać przez niektóre tereny, Juliette z kolei potrafi chodzić po pionowych ścianach, natomiast Bungalow potrafi skakać wyżej niż pozostali członkowie drużyny. Dla przykładu -grając Roofousem musimy zdobyć pewien przedmiot, jednak nie możemy do niego doskoczyć. W tym celu zmieniamy się w kangura Bungalow i zdobywamy item bez problemów. Ogólnie rzecz biorąc większa część gry opiera się na współpracy całego zespołu. Dzięki temu rozgrywka nabiera całkiem miłego, lekko strategicznego klimatu. Całą grę ciężko jest jednak zaliczyć do jakiegoś konkretnego gatunku- mamy tu wszystkiego po trochu. Po części jest to platformówka, a po części strzelaninka. Mamy elementy logiczne oraz typowe dla gier przygodowych. Chyba jedynym gatunkiem jaki nie został dołączony do Fur Fighers to RPG. Jednak, co ciekawsze, taka fuzja gatunków wyszła grze na dobre. Wszystkie elementy zostały zbalansowane wręcz idealnie, dzięki czemu co chwilę dzieje się coś nowego. Co prawda pierwsze skrzypce gra walka z sługusami Viggo, ale tylko w pierwszych etapach. Później mamy równie dużo strzelania, co zagadek i skakania.
Sterowanie naszymi milusińskimi przypomina gry FFP- klawiaturą sterujemy ruchami postaci np. bieg do przodu, cofanie się oraz strafe`owanie. Myszką natomiast rozglądamy się i z największych broni strzelamy do wrogów. A arsenał zabawek jest całkiem spory. W standardowym wyposażeniu mamy pistolet, jednak możemy jeszcze zdobyć shotgun, pistolet plazmowy, wyrzutnię rakiet a nawet coś, co przypomina stare dobre BFG z Dooma. Ogólnie jest przeszło 30 rodzajów broni.
Po względem oprawy graficznej Fur Fighters prezentuje się znakomicie. Modele postaci oraz otoczenia są przyzwoicie wymodelowane i odziane całkiem miłymi teksturkami. Tereny, jakie przyjdzie nam zwiedzić, po prostu tryskają pomysłowością i estetyką wykonania. Wszędzie znajdziemy jakieś drobne elementy dekoracji. Kamera nie ma większych problemów ze śledzeniem naszych poczynań. Ogólny wygląd gry wykonany jest w cieszącym oko stylu przypominającym ten z filmów animowanych. Zarówno główni bohaterowie jak i ich przeciwnicy wyglądają komicznie. Muzyczka przygrywająca w tle nie jest może jakimś arcydziełem, ale dobrze pasuje do gry. Efektom nie można nic zarzucić, są pierwszej klasy. Natomiast całkiem miło prezentują się głosiki wszystkich postaci z gry.
Największym atutem Fur Fighters jest jednak jej miodność. Naprawdę nie wiem, co w tej jest takiego, że siedzi się przy niej godzinami. Może to humor, a może elementy zręcznościowe. Naprawdę nie wiem. Co ciekawsze, gra daje tyle samo satysfakcji przy grze dla jednego gracza jak i w Fluff Match, będącego odpowiednikiem trybu deathmatch. Grupa Bizarre stworzyła tytuł, który ma naprawdę sporo do zaoferowania. Rozgrywka jest dynamiczna a co ważniejsze- przyjemna. Poza tym gra jest całkiem długa, dzięki czemu nie jest to tytuł na jeden wieczór. Co prawda nie obeszło się bez drobnych potknięć, ale są one tak nikłe, że można o nich zapomnieć. Fur Fighter to naprawdę fajna gierka i warto poświęcić jej kilka wieczorów, zwłaszcza gdy mamy kilku kumpli pod ręką.