Duke Nukem

Możliwość komentowania Duke Nukem została wyłączona 31

Wszystkim nie obeznanym w temacie chciałem na wstępie nadmienić, iż screeny do tej recenzji nie zostały wybrane tendencyjnie, by ukazać czy podkreślić najbardziej krzykliwe aspekty gry. Wręcz przeciwnie. Takie obrazki to tutaj chleb powszedni. Świnia w mundurze (to nie metafora! :)) krocząca nieodparcie przed siebie dzierżąc w racicach shotguna by po chwili spłynąć po ścianie rozerwana wybuchem wiszącej nieopodal gaśnicy (z nieznaczną pomocą gracza, ofkoz:), to standardowa scena, których w grze przyjdzie nam obejrzeć setki (a może tysiące). Nie twierdzę, że epatowanie brutalnością jest motywem przewodnim tej gry. Mogę jednak śmiało stwierdzić, że wersja na Nintendo 64 bezpardonowo ocenzurowana na całej linii okazała się klapą. Po prostu – Duke nie może być sobą w otoczeniu bryzgających zielonym płynem do chłodnic miłych koleżków, wpatrując się jednocześnie w plakaty przedstawiające uśmiechnięte muchomorki czy karłowatych hydraulików. To nie ta bajka. Duke to twardziel z krwi i kości. Potwór. Maszyna do zabijania! Ogromny, silny, uzbrojony po zęby, wulgarny, brutalny, pozbawiony wszelkich skrupułów sadystyczny macho!!! Nie trzeba oklasków. I tak już wiem, że go kochacie! 🙂 On nie boi się zapachu krwi. Skwierczący w płomieniach paskudni obcy planujący (który to już raz?) przejąć naszą kochaną planetę, a wraz z nią wszystkie piękne panienki, to muzyka dla jego uszu. O ile pierwszy wymieniony przeze mnie obiekt strategiczny jest Duke’owi dosyć obojętny, o tyle drugi nie mógłby zniknąć z horyzontu bez widocznego protestu z jego strony. A kto chce odebrać coś Nuklearnemu Księciu wbrew jego woli, z pewnością prędzej czy później użyczy mu swego własnego karku (pozbawionego uprzednio głowy) jako nocnika. Ta perspektywa nie wydaje mi się zbytnio przyjemna, tak więc dziwię się (i współczuję) tym wszystkim nieświadomym nieuchronnego niebezpieczeństwa kwiczącym oportunistom.

Ale czym jest gra Duke Nukem na PSX? To nic innego jak stary dobry Duke znany z naszych domowych PieCów, tyle że z obciętym członem 3D (auuć!:) w tytule i z dodanym czwartym epizodem zatytułowanym Plug & Pray. To niewiele więcej – ktoś z Was powie. Zgadzam się w zupełności, ale niestety po raz kolejny jestem zmuszony odnieść znane przysłowie „na bezrybiu i rak ryba” do rynku gier PlayStation. Faktem jest niestety, że o dobrego shootera FPP na tą konsolę jest naprawdę trudno. Owszem, jest kilka, ale ile z nich przebija DN klimatem? Według mnie żadna. Quake 2, obie części Medal of Honor oraz Alien: Ressurection to moim skromnym zdaniem jedyne godne chwili uwagi gry. Na ich korzyść przemawia lepsza grafika i niedawna data wydania. Nie można wszelako pozostawić biednego siwiejącego starca na pastwę losu. A w świetle faktu, iż jest on jeszcze całkiem krzepki i ma nadal sporo do zaoferowania, szczerze odradzałbym taki ruch.
Grafika nie zachwyca. Jest średnia, w porównaniu z wizualnymi fajerwerkami z wymienionych przeze mnie gier. Jej archaiczność, płaskie bitmapowe obiekty i przeciwnicy są dla mnie solą w oku. Ale tu znowu wkracza karząca ręka Księcia: genialnie zaprojektowane etapy, dziesiątki sekretnych miejsc, tancerki w nocnych klubach i wszystko to, czego nie sposób znaleźć gdzie indziej. Kilka dużych pikseli to niebyt wysoka cena, jaką warto zapłacić za tak kuszącą całość. Gra zachowała wszystko, co oferowała jej poprzedniczka na PC, a co najważniejsze – konwersja nie utraciła kolosalnej grywalności, którą tchnęli w nią mistrzowie z Apogee.
Parę słów o zmianach. Możliwość gry we dwoje na dwóch telewizorach za pomocą kabla link to bez wątpienia ciekawsza opcja niż wszechobecny w dzisiejszych konsolowych produkcjach przyciasny spit-screen. Warto wspomnieć także o rzeczonym już wcześniej czwartym epizodzie, niosącym ze sobą sześć nowych leveli zakończonych wcale niełatwym bossem. Poziomy owe są swoistą parodią kilku innych szeroko znanych gier i filmów. Dla przykładu: zaczynamy w skalistej grocie rodem z Tomb Raidera. Z czasem uczucie deja vu może się mocno spotęgować. Polecam.
Z niemiłych wiadomości muszę wymienić „pamięciożerne” save`y, które przy zapisaniu stanu gry dla każdego z epizodów zajmą całą, piętnastoblokową kartę pamięci. Na szczęście jest chociaż opcja Quick Save, pozwalająca na zapisanie obecnego stanu gry w pamięci konsoli. Po wyłączeniu gry wpis oczywiście ulega skasowaniu, ale w razie nagłej śmierci Duke`a jest ona nieocenioną pomocą. Aby poważnie zabierać się za przygody Księcia, należy niestety zaopatrzyć się w całkowicie wolną kartę. Mocnym atutem gry jest muzyka potęgująca towarzyszący nam klimat zniszczenia i pożogi. Tym razem jest w dużo lepszej jakości niż na PC i pozwoli się nawet odsłuchać w domowym zestawie hi-fi czy discmanie. Nie radziłbym jednak tego robić podczas prowadzenia samochodu, gdyż może to przynieść opłakane skutki i duże straty wśród przechodniów. Jest mocna, dynamiczna i najbardziej pasuje do dyktowania tempa pracy w rzeźni przy ubijaniu bydła. No comments.

Moim ulubionym elementem w grach z tej serii była zawsze ogromna interakcja z otoczeniem. Wszystko praktycznie można zdemolować, podziurawić beczkę, gaśnicę, zagrać w klubie w bilard, obejrzeć striptiz w ciemnym zaułku, postrzelać do butelek w barze, skorzystać z toalety, czy wreszcie zniszczyć hydrant przeciwpożarowy i pijąc świeżą wodę zregenerować nadwątlone siły. Gdy do tego dochodzą różne sposoby śmierci naszych oponentów w zależności od użytej broni (a tej jest w grze sporo), oraz mnogość „mięsa armatniego”… To już niezła mieszanka. Okraszona zachrypniętymi odzywkami naszego osiłka staje się naprawdę łakomym kąskiem dla każdego wielbiciela podobnych klimatów.
Jeśli masz w domu średniej klasy komputer PC, z powodzeniem zagrasz na nim w DN3D, a może nawet kilkanaście innych świetnych gier fpp, do których PC jest doskonałą maszyną. Nie masz więc co inwestować w kolejne, lekko odgrzane danie, choćby nie wiem jak gustownie przyprawione. W innym wypadku – gdy masz tylko konsolę, a nie grałeś nigdy w DN, sam ten fakt obliguje Cię do zakupu. Bo choć Time To Kill i Land of the Babes zagościły już na ekranach telewizorów, postąpiłbyś nieroztropnie zapominając o wspaniałych korzeniach tej serii, których jedynym przedstawicielem na PSX jest właśnie Duke Nukem. A ja czekam na Duke Nukem Forever.

admin

View all contributions by admin

Similar articles